Bezczelny napad na Kim Kardashian, który miał miejsce w poniedziałek wieczorem w Paryżu, wciąż obrasta nowymi szczegółami. W szczególności gwiazda rzeczywistości powiedziała, że bardzo się boi, że zostanie zgwałcona.
Kim Kardashian mówił o rozbój w Paryżu
W tym momencie, kiedy pięciu uzbrojonych zamaskowanych mężczyzn w policyjnych mundurach włamało się do jej mieszkania, Kim była już w łóżku. Słysząc tupot na schodach, zaczęła wybierać numer swojego ochroniarza Pascala Duviera, ale bandyci złapali telefon z rąk i wyciągnęli Kim z łóżka. Towarzysz płakał i błagał, by ją oszczędzić, powtarzając, że ma dwoje dzieci. I bardzo się bała, że jeden z rabusiów będzie chciał ją wykorzystać. Po związaniu taśmą Kim Kardashian nadgarstków i kostek przestępcy wepchnęli ją do łazienki.
Tam Kim udało się uwolnić ręce z taśmy, otworzyć okno i zacząć wzywać pomocy. Krzyczący Kardashian usłyszał jej przyjaciel Simon Arush, znajdujący się na niższym piętrze. Chwyciła telefon komórkowy, zamknęła się z nim w łazience i zadzwoniła do Pascala Duviera, który w tym momencie pilnował siostry towarzyska, Courtney Kardashian i Kendall Jenner, bawiąc się w nocnym klubie. Pascal natychmiast rzucił się na pomoc swojej kochance, ale spóźnił się zaledwie kilka minut: przestępcom udało się ukryć na motocyklach.
Kim przyznała policji, że nie rozumie, o czym mówią rabusie, ale kilka razy słyszała od nich słowo „dzwonić”.
Kim natychmiast zdała sobie sprawę, że szukają jej pierścionka z 20-karatowym diamentem od Lorraine Schwartz. Oprócz tej biżuterii podarowanej gwiazdce przez jej męża Kanye Westa, bandyci zabrali również pudełko z biżuterią o wartości 6,7 miliona dolarów i kilka innych kosztowności.